|
Forum Ogólnotematyczne To nie jest forum dla Ciebie..
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
grzesiulek
Stały bywalec
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Różanka
|
Wysłany: Czw 10:00, 31 Sty 2008 Temat postu: Egzorcysta papieża |
|
|
Egzorcysta papieża
Ojciec Gabriele Amorth jest najgroźniejszym przeciwnikiem diabła w Europie
Jest jedynym egzorcystą świata, który pracuje przez siedem dni w tygodniu, nawet w Wigilię i Wielkanoc. Przeprowadził ponad 70 tys. egzorcyzmów w ciągu 21 lat.
Nie wie jednak, ilu opętanym osobom pomógł wyzwolić się od szatana. Często bowiem potrzeba wielu obrzędów, aby zmusić piekielnego demona do ucieczki. Niestrudzony ksiądz opowiada, że kiedy był młodszy, wypędzał diabła 15-16 razy dziennie. Teraz też stara się, jeśli tylko siły pozwalają. Terminy ma zajęte na dwa miesiące z góry.
83-letni ojciec Gabriele Amorth jest najgroźniejszym pogromcą szatana w Europie. Jego książki zostały przetłumaczone na 21 języków, w tym na polski. Od 1986 r. oficjalnie pełni urząd egzorcysty archidiecezji rzymskiej, czyli także papieskiego. Jest przekonany, że w Watykanie działają sekty satanistyczne oraz złowrogie demony. Diabeł upodobał sobie sławne miejsca kultu chrześcijańskiego, takie jak Rzym czy Lourdes. Nie wiadomo, z jakiej przyczyny, głównym matecznikiem Lucyfera i jego sprzymierzeńców we Włoszech jest jednak Turyn.
Urodzony w Modenie w rodzinie prawników Gabriele Amorth jest poważnym człowiekiem. Jako 18-latek dołączył do partyzantów walczących z hitlerowcami i został odznaczony za odwagę. Po wojnie wstąpił do seminarium, przyjął święcenia kapłańskie, ukończył studia teologiczne i prawnicze. Mianowany pomocnikiem słynnego egzorcysty, ojca Candida Amantiniego, uczył się pod jego okiem przez sześć lat. Ojciec Amorth twierdzi, że była to prawdziwa łaska boża, w Kościele bowiem prawie nie ma już doświadczonych egzorcystów, którzy mogliby przekazać wiedzę swym następcom. Przez wieki historii chrześcijaństwa diabeł, gubiciel dusz, odgrywał w nim ogromną rolę – trwożył wiernych w kazaniach, traktatach teologicznych, kościelnych przedstawieniach, uważany był za rzeczywistość realną i złowrogą. Ale w XX w., zwłaszcza po Soborze Watykańskim II, szatan stał się dla nowoczesnego Kościoła sprawą wstydliwą. Wielu jest skłonnych jeszcze wierzyć w Boga, lecz w Lucyfera – już nie. Liczni teolodzy czy nawet biskupi gotowi są uznać diabła najwyżej za abstrakcyjną ideę zła. Szatan – to
przecież pachnie zabobonami
i najbardziej mrocznym średniowieczem.
Ojciec Amorth stanowczo odrzuca takie poglądy – uważa je za herezję. Kościół nie może przecież wyrzec się szatana, który jako realny, inteligentny, wrogi Bogu i ludziom byt występuje w Piśmie Świętym. Czyż sam Jezus nie był kuszony przez szatana? Czyż, według Ewangelii św. Łukasza, Chrystus nie uzdrowił w Gerazie człowieka opętanego przez legion demonów? Jezus pozwolił proszącym o to duchom nieczystym wstąpić w stado świń – cała trzoda ruszyła wtedy pędem do jeziora i utonęła. Ale Gabriele Amorth odradza młodym egzorcystom tego rodzaju postępowanie. W 1971 r. ojciec Candido egzorcyzmował pewnego sędziwego wieśniaka w Umbrii i polecił duchowi nieczystemu, aby wstąpił w świnię. Rolnik został uzdrowiony, lecz wieczorem dotychczas zawsze spokojna maciora zaatakowała i zagryzła gospodynię. Doszło do procesu w Perugii, podczas którego padre Candido musiał wystąpić jako świadek. To przykład, że nie wolno nie doceniać szatana, zbuntowanego anioła, który, jak zaświadcza święty Piotr w swoim I Liście (5,, "krąży, jak ryczący lew i szuka, kogo by pożreć".
Aby wzmocnić szeregi przeciwników diabła, ojciec Amorth założył Międzynarodowe Stowarzyszenie Egzorcystów, którym kierował przez 15 lat. Obecnie jest honorowym, dożywotnim przewodniczącym stowarzyszenia. Wiadomo, że Jan Paweł II przeprowadził podczas swej kapłańskiej posługi co najmniej jeden egzorcyzm. Ale papież z Polski nie chciał, aby o kapłanach pogromcach diabła mówiło się zbyt wiele. Dlatego nie pozwolił egzorcystom na zorganizowanie światowego kongresu w Watykanie. Ale też nie zgodził się na prośby licznych postępowych biskupów, aby położyć kres działalności egzorcystów w Rzymie.
Ojciec Amorth jest pewien, że ze strony obecnego, konserwatywnie nastawionego papieża może się spodziewać jeszcze większego wsparcia. Watykan jest bowiem zaniepokojony szerzeniem się satanizmu poprzez media, muzykę rockową i internet. "Dzięki Bogu, mamy papieża, który zdecydował się stawić czoło pochodowi diabła. Na szczęście Benedykt XVI wierzy w istnienie zła i w zagrożenie z jego strony, od czasu, gdy był przewodniczącym Kongregacji Nauki Wiary. Obecnie biskupi są zobligowani utrzymywać egzorcystów w swych diecezjach. Ale zbyt wielu biskupów nie bierze tego poważnie i nie wyznacza kapłanów do walki z szatanem", opowiada Gabriele Amorth i cieszy się, że Benedykt XVI zamierza przywrócić modlitwę do Michała Archanioła, przed Soborem Watykańskim II odmawianą na zakończenie mszy świętej. Jak zaświadcza Apokalipsa według św. Jana,
Archanioł Michał jest pogromcą diabła.
Ojciec Amorth wszystkim zgłaszającym się do niego poleca, aby najpierw zasięgnęli porady lekarza i psychiatry. Większość domniemanych opętań to przypadki depresji, manii i zaburzeń umysłowych. Ale zdarza się też, że medycy sami przysyłają egzorcyście pacjentów, których choroby uznali za beznadziejne. Psychiatra Vincenzo M. współpracował z księdzem Amorthem w 1993 r., usiłując udzielić pomocy pewnej zachowującej się dziwnie młodej kobiecie. Zgodził się udzielić konsultacji przed egzorcyzmem. Później, przed komisją dochodzeniową rzymskiej Izby Lekarskiej, zeznał pod przysięgą: "Uważałem egzorcyzmy za hokus-pokus. Nie wierzyłem ani w Boga, ani w diabła. Ale kiedy pacjentka weszła do mojego gabinetu, przeżyłem najgorsze pół godziny w moim życiu. Od razu wyczułem, że dzieje się coś dziwnego, gdyż poczułem paniczny lęk przed pacjentką. Wypisałem receptę i miałem nadzieję, że zaraz sobie pójdzie. Nagle jej ramiona wydłużyły się błyskawicznie o jakieś dwa metry, jej dłonie zmieniły się w szpony, które rozdarły blok moich recept i ta młoda, atrakcyjna kobieta odezwała się głosem starego mężczyzny: »Nie potrzebuję tych bzdur«".
Można nie wierzyć w świadectwo rzymskiego lekarza, który odtąd, przejęty lękiem przed piekielnymi mocami, nie chce mieć nic wspólnego z rytuałem egzorcyzmów. Ale ks. Amorth może przedstawić też ekspertyzę, wystawioną w 1998 r. przez bardzo sceptycznie nastawionych wobec spraw metafizycznych naukowców z Instytutu Lingwistycznego uniwersytetu w Rzymie. Stwierdzili oni, że zaszedł przypadek, którego nie potrafi wytłumaczyć nauka – oto młoda włoska wieśniaczka, mająca kłopoty z mową ojczystą, podczas egzorcyzmów soczyście
przeklinała bez błędów
gramatycznych w ośmiu językach, także po aramejsku, obecnie niemal wymarłym języku, którym mówił Jezus. Gabriele Amorth egzorcyzmuje w niewielkim, wyłożonym kafelkami gabinecie przy kościele Niepokalanego Poczęcia na Eskwilinie. Ma do pomocy kilka pobożnych kobiet i krzepkich diakonów, gdyby trzeba było obezwładnić "poważny przypadek" opętania. "Poważne przypadki" leżą na łóżku, niekiedy konieczne jest związanie domniemanej ofiary szatana. "Przypadki lżejsze" mogą podczas obrzędów siedzieć w fotelu. Egzorcysta archidiecezji rzymskiej opowiada: "Najpierw pytam demona o jego imię. Często nie chce go wyjawić. Kiedy bowiem zdradzi swoje imię, można łatwiej go zaatakować.
Demon ma wiele imion. Oczywiście istnieją fachowe terminy z Biblii, najpotężniejsze to Szatan, Belzebub, Aszmodai. Są też inne imiona, niepochodzące z Biblii. Nie można zadawać idiotycznych pytań, np. czy piłkarze klubu Roma wygrają z Lazio. Trzeba stawiać pytania, mające bezpośredni związek z uzdrowieniem – najpierw imiona, potem dzień, w którym nastąpiło opętanie, oraz imię tego, przez którego demon został wysłany".
Można zastanawiać się, dlaczego we Włoszech odbywa się wciąż wiele egzorcyzmów, podczas gdy w Niemczech właściwie nie są one przeprowadzane. Duchowni niemieccy wyciągnęli wnioski z przypadku młodej Anneliese Michel, która zmarła w 1976 r. na skutek niedożywienia po ceremoniach wypędzania diabła, trwających całe miesiące (na podstawie tego przypadku nakręcono w 2006 r. film "Requiem"). Od tej pory niemieccy księża, pracujący zresztą w raczej racjonalistycznie nastawionym społeczeństwie, wolą tłumaczyć przypadki "opętania" zaburzeniami psychicznymi, często traumą po wykorzystywaniu seksualnym przeżytym w dzieciństwie. Wśród Włochów wciąż kwitną natomiast zabobony i przesądy. 12 mln obywateli rocznie korzysta tam z usług wróżek, wróżbitów, czarowników i innych szarlatanów. Ludzie wierzą w klątwy i uroki, a także w egzorcyzmy jako najlepszą metodę ich zwalczania. Zapewne stąd też niesłychana popularność papieskiego egzorcysty, który zresztą ostrzega, że we Włoszech knuje cała hierarchia złowrogich czarowników.
Gabriele Amorth uważa, że 90 proc. opętanych przez szatana to ofiary rzuconej klątwy, pozostali otworzyli drzwi przed złym duchem poprzez uczestnictwo w kulcie diabła, seansach spirytystycznych czy uprawianie magii. Dlatego też szkodliwe są książki o Harrym Potterze, z których dzieci dowiadują się, że istnieje czarna i biała magia. W rzeczywistości jest tylko jedna magia – magia zła – ostrzega ks. Amorth. Jego zdaniem, także niektóre odłamy masonerii mogą być niebezpieczne. Rzymski egzorcysta zamierza nadal prowadzić walkę z diabłem. Szatan ma bowiem przerażające plany – chce zgubić jak najwięcej ludzkich istot i zmierza nawet do wywołania III wojny światowej.
Źródło: Kiosk Onet; Przegląd
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez grzesiulek dnia Czw 10:04, 31 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Axl Rose
Maniak
Dołączył: 19 Sty 2007
Posty: 839
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 3/3 Skąd: Różanka
|
Wysłany: Czw 22:36, 31 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
dobry motym i nawet zagadnienie o masonerii^^
ja w to wierze
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grzesiulek
Stały bywalec
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Różanka
|
Wysłany: Czw 22:46, 31 Sty 2008 Temat postu: |
|
|
ja też ale druga część artykułu trochę za gładka jak dla mnie poszukam czegoś w temacie, egzorcyzmy, egzorcyści to realne rzeczy....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Angie
Stały bywalec
Dołączył: 14 Sty 2007
Posty: 3336
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 8 razy Ostrzeżeń: 1/3
|
Wysłany: Pią 0:06, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
A Egzorcyzmy Emily Rose widzieliscie??
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
grzesiulek
Stały bywalec
Dołączył: 26 Lut 2007
Posty: 2957
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Różanka
|
Wysłany: Pią 15:26, 01 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
Angie wspominasz o filmie polecam ten artykuł o innym filmie można by się za nim rozglądnąć
Obłęd czy opętanie?
Trudno uwierzyć, ale podobna historia zdarzyła się naprawdę
Chora psychicznie studentka Anneliese Michel z miasteczka Klingenberg zmarła z wycieńczenia po serii egzorcyzmów przeprowadzonych przez katolickiego kapłana. Wszystko odbyło się legalnie, po dostarczeniu wymaganych przez Kościół dowodów i udzieleniu zgody przez biskupa.
Reżyser filmu "Requiem" odkrył po latach w rodzinnym mieście dziewczyny osobliwy kult zmarłej, a Bernd Lange, zainspirowany historią Anneliese, napisał scenariusz do filmu. Jego fabuła w ogólnym zarysie kojarzyć się może z demonologicznymi horrorami w rodzaju "Egzorcysty" Williama Friedkina. W tym samym roku powstał zresztą za oceanem inny film w oparciu o historię niemieckiej studentki – "Egzorcyzmy Emily Rose" Scotta Derricksona, zanurzony w konwencji kina grozy i antykościelnej retoryce.
Hans-Christian Schmid poszedł w zupełnie innym kierunku. "Requiem" jest dusznym, gęstym od emocji dramatem psychologicznym, próbującym zgłębić okoliczności śmierci, która nie zdarzyła się gdzieś w mrokach średniowiecza, ale zaledwie 30 lat temu w Europie Zachodniej, w porządnej, niemieckiej rodzinie.
Obłęd czy opętanie? Aktorska intuicja młodziutkiej Sandry Hüller (nagrodzonej za tę kreację Srebrnym Niedźwiedziem na festiwalu w Berlinie) nadaje wiarygodność obu diagnozom. Oczywiście, każdy racjonalnie myślący widz wie doskonale, że za chorobą psychiczną dziewczyny, nazwanej w filmie Michaelą, stoi rozpoznana epilepsja. Wie także, iż dziwne stany, które wyobcowują Michaelę z otoczenia: halucynacje, tajemnicze głosy, brak kontroli nad własnym ciałem i umysłem, mają podłoże lękowe i związane są pośrednio z surowym, katolickim wychowaniem. To dlatego "opętana" dziewczyna, na co dzień mocno wierząca i uduchowiona, w ataku szału rzuca bluźnierstwami, pluje na matkę, a twarz wykrzywia w szatańskim grymasie. Lecz jej rodzina po kolejnej serii przepisanych pigułek zdążyła już stracić wiarę w medycynę.
Despotyczna matka wraz z poczciwym, choć całkowicie jej podporządkowanym ojcem jedyne ocalenie dla córki zaczynają postrzegać w Bogu. Tak też myśli sama Michaela, usiłując zażegnać gorliwą modlitwą nawiedzające ją demony. Wszystko jednak na próżno. Choroba nasila się, gdy dziewczyna na przekór woli nadopiekuńczych rodziców postanawia studiować w innym mieście. Wyrwana z niezdrowej cieplarni rodzinnego domu, świeżo upieczona studentka pedagogiki nie znajduje bynajmniej wyzwolenia ze swych lęków i obsesji. Wrzucona w obcy świat zakazanych dotychczas przyjemności: dyskotek, pierwszych randek, pitego w akademiku szampana, niemodna dziewczyna z różańcem pozornie zanurza się w tym świecie, zachłyśnięta wszystkim, co nowe. Ale wtedy właśnie drzemiące głęboko upiory dają o sobie znać ze zdwojoną siłą.
Niemiecki reżyser opisując przypadek Anneliese – Michaeli, stroni szczęśliwie od tonu zacietrzewienia i pobieżnego osądu. Główni winowajcy mają w "Requiem" twarze ludzi przepełnionych dobrymi chęciami, choć zaślepionych. Nie tyle religijnym fanatyzmem, ile raczej prowincjonalnym skostnieniem obyczajów. Taka jest właśnie matka Michaeli, zakonserwowana w swoich chorych poglądach na współczesny świat, którego nie rozumie i nie lubi. Co innego manichejski ojciec Borchert, młody egzorcysta, który wmawia nieszczęsnej dziewczynie, że choroba czyni z niej osobę wyjątkową i wybraną przez Boga. To dlatego bohaterka zaczyna postrzegać swój obłęd jako rodzaj zaszczytnego męczeństwa, predestynującego ją do świętości, na przekór bezbożnemu światu. To dlatego pozostaje głucha na głosy troski i zdrowego rozsądku.
Nie przekona jej ani ojciec Landauer, zaufany proboszcz z rodzinnej parafii, który tłumaczy chorej, na czym polega symboliczny status diabła, i radzi jak najszybciej odwiedzić psychologa, ani najbliżsi przyjaciele z uczelni, którzy namawiają ją na podjęcie leczenia. Nikomu z nich nie udaje się przebić przez twardy pancerz wstydu i przesądów. Choć faktem jest, że w swoich staraniach o uzdrowienie Michaeli wszyscy oni, tak szczerze zatroskani jej losem, zdają się dziwnie niemrawi i pewnie dlatego koniec końców nieskuteczni.
Finałowe egzorcyzmy nie będą więc wcale gwałtem zadanym chorej dziewczynie przez opresyjne otoczenie. Wszystko odbywa się w zgodzie z jej najgłębszymi przekonaniami. Ów gwałt dokonał się znacznie wcześniej. Dojrzewającej Michaeli nie było dane przeżyć fazy buntu. Całą jej nadwrażliwość i pasję skanalizowano w dewocji, a posłuszeństwo uczyniono głównym motorem zachowania. Teraz odreagowuje w histeryczny sposób tamte zakazy. Dość przypomnieć sceny, w których Michaela, przycupnięta skromnie na studenckiej potańcówce, nieoczekiwanie dla wszystkich, również dla samej siebie, rzuca się nagle w ekstatyczny, transowy taniec.
W "Requiem" ruchliwa, współuczestnicząca kamera prowadzona przez Bogumiła Godfrejowa, utalentowanego operatora z Polski, fotografuje rzeczywistość jakby rozmytą w późnojesiennych, spranych kolorach. Dynamiczny styl filmowania doskonale oddaje stan wewnętrznego rozdygotania wchodzącej w życie bohaterki, jej oderwanie od rzeczywistości, zamknięcie we własnym świecie. W "Requiem" udało się nie tylko sportretować udręczoną duszę Michaeli, jej potworną samotność i niemoc, ale także tak zwaną zdrową część społeczeństwa, równie bezradną, zatrutą rozmaitymi toksynami i w konsekwencji niezdolną do efektywnego niesienia pomocy. Film Schmida spełnia więc rolę świeckich egzorcyzmów – próbuje wypędzić demony skrywające się na co dzień w schludnych domach i normalnych z pozoru rodzinach.
"REQUIEM", reż.: Hans-Christian Schmid, scen.: Bernd Lange, zdj.: Bogumił Godfrejów, wyst.: Sandra Hülle, Burghart Klaußner, Imogen Kogge, Anna Blomeier, Nicholas Reinke i inni. Prod.: Niemcy 2005. Dystryb.: Vivarto. W kinach od 10 sierpnia 2007 r.
kilka innych linków do artykułów związanych z tematem (nie wszystkie jeszcze czytałem):
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez grzesiulek dnia Pią 15:34, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|